sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 3.




3.Zaćmienie.



Zaraz po wyjściu z klasy jak najszybszymi krokami, jak najmniej rzucającymi się w oczy skierowałam się do schodów prowadzących na dół. Wszędzie było tylu ludzi, że nikt się mną nie interesował. Jest dobrze, pomyślałam, lecz zaraz za to przeklęłam się w duchu, bo oto zaszedł mi drogę mój pechowy model. Czas na chwilę się zatrzymał, bo uśmiechnął się odsłaniając swoje białe zęby, a mi zakręciło się w głowie. Nie wiem jak długo patrzyłam na niego jak ogłupiała. Ale ze snu wywołał mnie niebiański głos wymawiający w bardzo zwolnionym tempie pytanie: "Eeeeeeeeeeejjjjjj, nicccccccccccccc ciiiiiiiiiiiiii nieeeeeeeee jeeeeesssssttt?". Jeszcze tak parę razy, aż w końcu ktoś mną potrząsnął. No nie! Jak mogłam dopuścić do tego, żeby jakiś pechowy model zawrócił mi w głowie na jakieś 60 sekund?! Przecież to do mnie nie podobne. Już wiem, że muszę go unikać- postanowione!
- Wszystko ok..-odpowiedziałam.
- Kurczę, a wyglądałaś jakbyś ducha zobaczyła, co ci się stało?
- Nie no, serio nic, tylko zamyśliłam się.
- Dobra, niech ci będzie. Chciałem tylko spytać, czy nie miałabyś ochoty iść ze mną, moimi kumplami i innymi dziewczynami z naszej nowej klasy dziś do klubu. Wiesz, tak żeby się lepiej poznać. Co ty na to, huh?
- Eee, czy ja wiem... Mieszkam daleko, jeszcze nie wprowadziłam się tutaj i musiałby mnie ktoś odbierać w nocy. Nie, nawet nie miałby kto. Może innym razem. Dzięki.
- Hmm... mogłabyś zostać u mnie na noc.- wypowiadając to zaczął słodko chichotać pod nosem a na twarz wystąpił mu przepiękny wyraz "cwaniaczka"
- Tak, zabawne. Ha. Ha. Ha.- prychnęłam.
- Wiesz, może jednak uda ci się coś wykombinować. Masz, to mój numer, na wypadek jakbyś zmieniła zdanie, podam ci adres i tak dalej. To do zobaczenia. - wydukał, podając mi numer napisany na kawałku kartki i znów uśmiechnął się jak gladiator.
- Dobra, zobaczymy.- powiedziałam i zbiegłam na dół.
W samochodzie byłam bardzo zamyślona. Czy tylko po to podszedł? Po co dał mi swój numer? Dlaczego on, a nie kto inny? Dlaczego ja? Chyba każda inna osoba bała się podejść. Jeszcze długo rozmyślałam nad tym wpatrując się w niezgrabne cyferki i imię napisane dużo bardziej starannie: Harry. Harry. Harry. Harry. Z zamyślenia wyrwała mnie mama.
- Nad czym tak myślisz? Może pójdziemy na pizzę i uczcimy twój pierwszy udany dzień w szkole? Co ty na to, skarbie?
- Skąd wiesz, że był udany? Poza tym... mamo.. to dobry pomysł, ale sama pomyśl: Chłopaki sami sobie niczego dobrego nie przyrządzą... Jak nie my, to poumierają z głodu, albo będą się żywić chipsami, jeśli już wszystkich nie zjedli..
- Mam cię! Wiedziałam, ze tak zareagujesz i odmroziłam im zapiekanki. To jak idziemy?
Czy ona musi taka być?! Dlaczego niektórzy znają mnie lepiej niż ja sama siebie znam. Mogłam podać jakiś lepszy argument. Już za późno, drzwi się zatrzasnęły. Z braku wyboru skinęłam tylko głową.
Południe przebiegło stabilnie. Wpadłyśmy z mamą jeszcze do paru sklepów przed powrotem do jej ukochanego domku. Mama stwierdziła, że powinna mi kupić parę nowych ciuchów, bo przecież jak zamieszkam w Łodzi, to już nie będziemy razem chodzić na zakupy. Miło z jej strony, ale to trochę dziwne, że z taką ochotą wydaje na mnie kasę.
Do domu wróciłyśmy około 16:00. Poszłam na górę sprawdzić czy wszystko mam już spakowane. Byłam pewna, że o czymś zapomniałam, to już taki nawyk. Wydawało mi się że wszystko, co najważniejsze już miałam. Dziwnie tak stać w swoim pustym pokoju, który jeszcze poprzedniego dnia był taki kolorowy. Pełen plakatów moich ulubionych wykonawców, zwariowanych zdjęć z przyjaciółmi, masy książek i płyt poustawianych na półkach i słodkich figurkach. Odkleiłam jeszcze jedno zdjęcie, na którym miałam może 5 lat. Wtedy mieszkaliśmy w Łodzi wszyscy razem, jeszcze przed przeprowadzką w rodzinne strony. Teraz, ja sama wracam na stare śmieci. Może to zdjęcie będzie mi o tym przypominało i dzięki niemu nie będę tak tęsknić za bandą szalonych ludzi dotąd mnie otaczających.
Jeszcze przed wyjściem z mojej dawnej oazy, wzięłam kartkę, napisałam na niej: "alone" i wyszłam. Mama zapakowała mi pełno jedzenia, wiedziała, że mnie tym zdenerwuje.
- Mamooo.
- Nie będziesz musiała w najbliższych dniach chodzić do sklepu. Pamiętaj: zamyk...
- Zamykaj drzwi, nie wychodź po zmroku, nie ubieraj się kusząco, nie pij alkoholu, nie jedz zbyt dużo pizzy, nie wydawaj za dużo pieniędzy, nie pal papierosów, pisz codziennie. Udało mi się i niczym nie zapomnieć?
-przerwałam jej.
- Nie. Zapomniałaś dodać, że cię kocham.
- 10 punktów karnych i uśliniony buziak za karę, niech zgadnę?
- Przynajmniej tym razem się nie pomyliłaś. Chodź tu.
To zabawne, ale moja mama zawsze mnie uślini jak daje mi buziaka, tak jakby chciała zostawić na mnie swój ślad. Przyzwyczajenie...
Do samego wieczora rodzice bardzo mnie rozpieszczali. Szybko mi się to znudziło. Więc powiedziałam im, że chcę odpocząć bo jutro wcześnie wstaję. Umyłam się i poszłam do swojego pokoju. Sama- pomyślałam. Nagle przeszyło mnie dziwne wrażenie, że ktoś stoi na moim tarasie i zagląda mi do pokoju przez okno. Wstałam i podeszłam bliżej. Nie było nikogo. Ale nadal miałam gęsią skórkę. Już nie zasnę. Postanowiłam obejrzeć jakiś film. Padło na "Za szybkich i za wściekłych", co z tego, że oglądam ten film co najmniej raz w tygodniu. Dobrze, że mi się jeszcze nie znudził. uwielbiam go.
       Po filmie nie mogłam zasnąć. Wiedziałam, że następnego dnia jadę prosto do szkoły z przyszłości. Do tego wszystkiego mam zobaczyć pechowego modela, przed którym się tak zbłaźniłam. Dobrze, że mnie podrzucą, bo nie zabrałabym się z tymi wszystkimi gratami. Tak, to chyba jedyny plus jutrzejszego poranka. Dalej myśląc o dzisiejszej gafie, zasnęłam ze smutkiem na twarzy...





Mam nadzieję, że wam się podoba, a jak nie, to ...

...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz