piątek, 31 maja 2013

Rozdział 2.

 2. Pierwszy dzień w liceum.




  Od samego rana wszyscy byli zabiegani- tata, bo szykował się do pracy. Mama, ponieważ miała mnie zawieźć na rozpoczęcie roku szkolnego, mimo, że tłumaczyłam jej, że sama dam sobie radę. Oczywiście jeszcze mój starszy brat. On był zajęty wyśmiewaniem mnie, zawsze to robi, więc już przywykłam. Ale tym razem jakoś bardziej mnie uraził. Zdenerwowałam się i chciałam go uderzyć, przez co oblał mnie "przypadkowo" sokiem pomarańczowym. Byłam ubrana na galowo, a biała bluzka z sokiem pomarańczowym wygląda, no cóż... fatalnie. Musiałam się szybko przebrać i to właśnie jest najgorszy powód naszego zabiegania. Jedyny plus tej całej sytuacji to fakt, że Dawid dostał ochrzan. Bardzo nie chciałam się spóźnić już pierwszego dnia, na rozpoczęcie. To by mogło zepsuć mój cały plan bycia cichą

 i niewidoczną. 
   Niestety byłam o pięć minut za późno. Dyrektor stał na środku małej sceny, umieszczonej na końcu wielkiej, nowoczesnej sali sportowej.  Wszystko było pięknie udekorowane, głównie kwiatami i papierowymi przyborami szkolnymi. Zabawne było to, że ktoś wpadł na pomysł żeby dorobić im oczy. Zdziwiła mnie ta obfitość dekoracji, w moich poprzednich szkołach na rozpoczęcie roku nie było najczęściej wcale dekoracji, nawet na apelach były marniejsze, a przy tym co było tu, prezentowały się jak źdźbło trawy przy pięknej czerwonej róży. Pomyślałam sobie: dobrze wybrałam. Dlaczego? Dlatego, że kiedy wszyscy rzucają się w oczy i wszystko w koło jest kolorowe, łatwiej jest mi być szarą myszką. Moje wygłupy nie będą się rzucały w oczy. Usiadłyśmy z mamą w samym końcu sali. Na szczęście nagłośnienie szkolne też było świetne i wszystko doskonale słyszałyśmy. Dyrektor mówił coś o tym, że cieszy się że ma przed sobą tak liczną grupę, lecz ja wiem, że w głębi ducha myśli sobie: banda idiotów. Od razu jak tylko na niego spojrzałam, wiedziałam, że nie jest zadowolony z pracy. Na końcu przemówienia ogłosił do jakiej sali ma się zgłosić która klasa, powiedział którzy nauczyciele są wychowawcami naszych klas i kazał się rozejść. Poprosiłam mamę, żeby poczekała na mnie w aucie. Wiem, że wolałaby iść ze mną, ale wiem też, że wiedziała, że ja nie chcę żeby tam ze mną była, bo wyszłabym na jakąś rozpuszczoną małolatę. W końcu mam 16 lat, a chodzenie z mama za rączkę zdecydowanie rzuca się w oczy w tym wieku. To, że poszła ze mną na przemówienie to już było przegięcie. Więc, bez większych problemów, zgodziła się poczekać w samochodzie. Moja wychowawczyni to dość charakterystyczna kobieta: czarne, krótko przystrzyżone włosy z niebieskimi końcówkami i grzywką opadającą na oczy, a do tego punk'owy ubiór. Zdziwiło mnie, że wolno jej tak się ubierać do pracy, no ale przecież to wolny kraj.. chyba już nic mnie w nim nie powinno dziwić.      
   Wokół mnie była duża krzątanina, ale łatwo dostrzegłam grupkę elegancko ubranych dziewczyn, które rozmawiały prawdopodobnie na temat czegoś poważnego, bo ich miny były takie jakby właśnie dowiedziały się o wybuchu wojny. Oprócz nas było jakieś 20 osób zmierzających w kierunku tej samej nauczycielki: dziewczyny, chłopaki, wyluzowani, spięci, ładni, ci trochę mniej też, i tacy, którzy sprawili, że żałuję że na nich spojrzałam. I oczywiście ja.  Dwóch chłopaków bardzo krępująco mi się przyglądali. Irytowało mnie to więc spojrzałam na nich równie irytująco, ale zaraz zaprzestałam, bo mi się przypomniało, że właśnie takich zachowań, zwracających na mnie uwagę powinnam zaprzestać. Jeden uśmiechnął się bardzo szczerze do mnie, delikatnie to odwzajemniłam i zaraz po tym zmieniłam obiekt obserwacji. Kiedy znalazłam się jakieś 3 metry od niebieskiej grzywy, odczekaliśmy jeszcze jakieś 30 sekund i ruszyliśmy do klasy. 
   Klasa była równie zachwycająca, ale już mnie tak bardzo nie dziwiło to, że jest tak nowoczesna. Usiadłam w ostatnim rzędzie i w ostatniej ławce. Nie pomyliłam się o wiele osób, było nas około 25. Najbliżej mnie siedziały same dziewczyny z jednym wyjątkiem. W rzędzie obok mojego, również w ostatniej ławce siedział jakiś chłopak ze świetnymi butami. Wiem, to nie jest coś co teraz powinno przykuwać moją uwagę, ale to była jedna z niewielu rzeczy, na które miałam teraz odwagę spojrzeć. Po chwili niebieska grzywa zaczęła się przedstawiać i podawać nam plan lekcji. Słuchałam jej i wykonywałam polecenia, ale myślami byłam gdzie indziej. Myślałam nad tym, czy każdy chłopak, który ma świetne buty jest przystojny...Stwierdziłam, że może nie i  pomyślałam, że ten też prawdopodobnie nie jest i się nie zbłaźnię kiedy na niego spojrzę. Więc spojrzałam. To był błąd. Już pomijając to że był jak jakiś model, ale też na mnie patrzył. Spaliłam raka i udałam, że patrzę na kogoś za nim. Też spojrzał w tamtą stronę, znowu na mnie, uniósł jedną brew. 

   "Ej, zadaje Ci nieme pytanie, zrób coś", pomyślałam. Wzruszyłam ramionami i dałam sobie spokój z robieniem sobie siary. Przez dalsze 15 minut jedyne na co kierowałam wzrok to plac szkolny za oknem, mój beznadziejny długopis, kartka na której pisałam i tył koronkowej bluzki dziewczyny, która siedziała przede mną. Nie wiem jak można chodzić w czymś tak prześwitującym, nie zakładając nic oprócz czarnego stanika pod spód. No ale nic już mnie nie dziwi. Wiedziałam, że tej dziewczyny nie polubię. Kropka.



mam nadzieję, że się podoba :)

Rozdział 1.






Jestem w 1 klasie liceum. Na imię mi Noel. Chodzę do szkoły w Łodzi, swoją dawne gimnazjum opuściłam z uśmiechem na ustach. Nie lubiłam go, nawet gorzej- nienawidziłam. Jestem pewna, że to nie było coś takiego jak nienawiść każdego z nastolatków do nauki. To było silniejsze, na samą myśl o tym, że następnego dnia muszę się tam zjawić mdliło mnie. Może przez to właśnie zaczęłam palić papierosy w lutym, to jest na początku drugiego semestru.
   To nie tak, że byłam jakimś nie lubianym wyrzutkiem. Wręcz przeciwnie, byłam bardzo lubianą osobą w szkole, nie przez wszystkich oczywiście, ale znaczną większość. Ludzie, którzy mnie nie lubili to głównie nauczyciele, plastikowe laski, chłopaki nie dbający o siebie, którym mówiłam prosto w twarz, że powinni coś zmienić. Jedni lubili mnie za bezpośredniość i szczerość, inni za moje dobre żarty, a jeszcze inni za to, że zawsze jedynkę w dzienniku widziałam przez różowe okulary. Może to dlatego, że nie miałam za wiele jedynek, byłam dobrą uczennicą, ale gadatliwą.
   Wyróżniam się z tłumu również tym, ze dbam o środowisko. To znaczy, robię co w mojej mocy, między innymi: nie wyrzucam śmieci na ziemię. Mogę niszczyć swój organizm na własną odpowiedzialność, ale nie chcę niszczyć organizmów innych ludzi. Kolejną rzeczą wyróżniającą mnie spośród innych jest odwaga na robienie tego, na co ma się ochotę, ale bez przegięć. Nie rozbijam słoików z nieżywymi żabami ani nie smaruję tablicy kremem. Po prostu lubię się śmiać, wygłupiać, robić szalone rzeczy w miejscu publicznym, bawić innych swoim kosztem bez względu na to jaki stosunek do mnie wtedy nabierają  inni- jestem sobą- zawsze.
   No, przepraszam, trochę uciekłam od tematu.. ale to co powiedziałam też jest ważne. Bo to część mnie, czyli część muzyki jaką tworzę i część dwóch barw niezbędnych do powstania cudownego dzieła. Mam wielu przyjaciół: Asie, Paulinę, Sandrę, Ewę, Marysię, Łukasza. Lubię z nimi spędzać czas, ale jest coś, co lubię bardziej- bycie samotną. Polubiłam to tak mniej więcej na koniec drugiej klasy gimnazjum. I nie wiedzieć czemu, właśnie wtedy jeszcze więcej osób zachciało ze mną gadać, żartować itp. Nie potrafiłam ich od siebie odgonić, nie chciałam być nie miła, nie mogłam powiedzieć "chcę pobyć sama", bo mogłabym tym kogoś urazić, albo narazić siebie na masę zbędnych pytań "co jest?", "czemu jesteś smutna?", "pokłóciłaś się z kimś?". I to mnie bolało- nikt nie rozumiał tego, że chcę być sama- bez powodu. Chciałam więcej swobody, której nikt mi nie dawał, a nie potrafiłam sama o nią poprosić, nawet przyjaciół. I to mnie przytłaczało... każdego dnia musiałam uciekać do najbardziej zakurzonych zakątków w szkole, albo siedzieć w śmierdzącej toalecie przez całą przerwę. Oto powód mojej niechęci do gimnazjum: "zaczęłam potrzebować czegoś, co było trudne do zdobycia: spokoju i samotności".
   Wakacje przed pójściem do liceum przebiegły pomyślnie. Odegrałam parę nudnych i monotonnych scenek przed znajomymi, że jest mi przykro, że żadne z nich nie idzie ze mną do szkoły i modliłam się o to, żeby żadne z nich nie zmieniło zdania i się tam nie przepisało... To mogłoby mnie zabić. Potrzebowałam czegoś całkiem nowego- nowego środowiska. Już od pierwszego dnia w liceum udawałam cichutką i spokojną dziewczynę. Odpływałam na całe dnie z muzyką, książkami i melodią. Byłam sama i nikt mi nie przeszkadzał- czułam, że żyję. Mogłam godzinami wsłuchiwać się w głos Ed'a. Mogłam całymi dniami słuchać jego piosenek. Robiłam to, bo przecież.. mogłam. Pierwsze marzenie się spełniło. Byłam sama- na własne życzenie. Odpływałam z muzyką i było mi dobrze. Myślałam, że jestem szczęśliwa. Kolejne przyjdzie mi spełnić łatwiej, bo mam więcej doświadczenia w walce o swoje i więcej wiary w siebie.





Prolog.

1D.





PROLOG




Muzyka, to coś co jest przy mnie od zawsze, zawsze. Kiedy jestem smutna, kiedy chce mi się śmiać,
kiedy coś mnie boli i kiedy chcę być sama- ona na przekór mnie nie opuszcza. Jest moim najlepszym przyjacielem, mówi mi wszystko i vice versa. Darzymy się ogromnym zaufaniem, nie mamy przed sobą żadnych tajemnic. Dobrze nam z tym... Czasem się zastanawiam, czy nie było by lepiej rzucić wszystko i uciec z nią na koniec świata, albo jeszcze dalej. Nie musiałabym przejmować się opinią innych na temat mojej inności, a ona nie musiałaby się obawiać o to, że jej nie zaakceptują prze za niski lub za wysoki ton. Byłybyśmy jak dwa odcienie, idealnie do siebie pasujące, potrzebujące siebie w każdej sytuacji, pozwalające na to, by powstało wielkie dzieło takie jak życie.
Oh, ile bym dała, by móc się z nią zatracić...









czwartek, 30 maja 2013

ELO, ELO 3! 2! 0!



POSTACIE z opowiadania o Harrym i Noel ;)

Miley Cyrus- Noel





Harry Styles- Harry





Paul Walker -brat Noel- Dawid





Clara Lago- Asia





Selena Gomez- Sandra.





Bridgit Mendler- Marysia




Naomi Bennett- Paula

Kate Olsen- Ewa




Taylor Lautner- Łukasz.


środa, 29 maja 2013

Nie odchodź ;)




SIEMKA.





Postanowiłam zmienić mój sposób prowadzenia bloga. Jak wiecie, prowadzę bloga (http://pechowymodelharrystyles.blogspot.com/), na którym udostępniam i opowiadanie i posty o mnie.
Stwierdziłam, że nie taki był mój cel i postanowiłam to naprawić. Tutaj będę publikowała opowiadania, imaginy, zdjęcia z One Direction. Tam moje przemyślenia itd.






Więc tak jakby zaczynam od początku.


Mam nadzieję, że będzie Wam się tutaj podobało i że chętnie będziecie czytać moje opowiadanie. 
Będę bardzo wdzięczna jeśli będziecie komentować. ^^





Jestem tutaj dla moich idolów i moich czytelników ;)


~Kate. ;)